Homilia księdza arcybiskupa Stanisława Gądeckiego wygłoszona w czasie Eucharystii dziękczynnej podczas centralnych obchodów Jubileuszu 50-lecia Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej dnia 14 lipca 2009 roku
Wszystko dla Boga i Polonii
Podczas dzisiejszej Eucharystii pragniemy podziękować Panu Bogu i ludziom za 50 lat modlitwy i pracy Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej.
W szczególności chcemy dziękować za inicjatywę ks. kard. Augusta Hlonda oraz za dzieło ks. Ignacego Posadzego, założyciela tego Zgromadzenia i autora jego duchowego rozmachu.
Początek i koniec trwającego obecnie roku jubileuszowego wyznaczają nam rocznice dwóch ważnych dla Zgromadzenia wydarzeń. Pierwsze z nich miało miejsce w Sanktuarium Matki Bożej w Rokitnie, kiedy to ks. Ignacy Posadzy - dnia 15 września 1958 roku - przyjął pierwsze kandydatki do Zgromadzenia. Drugie wydarzenie wiąże się z dniem 21 listopada 1959 roku. W tym dniu ks. arcybiskup Antoni Baraniak zatwierdził na prawie diecezjalnym Zgromadzenie Sióstr Misjonarek.
Zgromadzenie zrodziło się z inspiracji ks. kard. Augusta Hlonda. Uważał on za wskazane, by na placówkach polonijnych, obsługiwanych przez misjonarzy Zgromadzenia Chrystusowców, pracowały również siostry zakonne, realizujące ten sam cel: pracę apostolską i kulturalną pośród polskich wychodźców. Jako Misjonarki Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej siostry są powołane do troski o zbawienie polskich emigrantów. Polakom rozproszonym po całym świecie niosą Chrystusa, uczą cenić polską kulturę i tradycję, aby mogli oni zachować swoją tożsamość, włączając się jednocześnie w nowe środowisko. Jasno wyraża to ich hasło: „Wszystko dla Boga i Polonii Zagranicznej!" Żyją troską o ich dusze i starają się o to, „aby tylko Chrystus był głoszony".
1. ZASADY APOSTOLSTWA EMIGRACYJNEGO
Jubileusz 50. lat istnienia zgromadzenia Misjonarek Chrystusa Króla jest owszem okazją do podziękowania Bogu za chwalebną przeszłość, ale także impulsem do głębszego spojrzenia na przyszłość. Do takiego właśnie spojrzenia zachęca nas usłyszane przed chwilą Słowo Boże. Co jest w nim zawarte, odmienne od naszych stereotypów?
a. Otóż - po pierwsze - stawia ono pod znakiem zapytania nasz pewnik, że świat dzieli się na tych, którzy mieszkają w ojczyźnie i tych, którzy zamieszkują na obczyźnie. Na tych, którzy są tuziemcami i tych, co są emigrantami. My wszyscy - mówi Słowo Boże - w perspektywie wiary jesteśmy tylko emigrantami na tej ziemi. Takim emigrantem był również wspomniany dzisiaj Mojżesz. „Mojżesz zgodził się zamieszkać u tego człowieka, a ten dał mu Seforę, córkę swą, za żonę. I urodziła mu syna, a on dał mu imię Gerszom, bo mówił: «Jestem cudzoziemcem w obcej ziemi»" (Wj 2,21-22). „Na te słowa Mojżesz uciekł i żył jako cudzoziemiec w ziemi Madian, gdzie urodziło mu się dwóch synów" (Dz 7,29).
Jeszcze jaśniej nasze wygnanie objawili sposobem swego życia patriarchowie. Abraham „przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej, jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg. [...] W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów (ksenoi i parepidemoi) na tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią, okazują, że szukają ojczyzny. [...] Teraz zaś do lepszej dążą, to jest do niebieskiej" (Hbr 11,8-10.13-16).
Wiara w lepszą przyszłość niesie naszych rodaków ku innym lądom, ku ziemi obiecanej, w poszukiwaniu pracy, ku „lepszej" ojczyźnie. Ale i ta nowa ojczyzna - mimo najszczerszych chęci - nie stanie się nigdy ich „prawdziwą" ojczyzną. Teksty Starego i Nowego Testamentu ilustrują ten stan rzeczy. „Jesteśmy bowiem pielgrzymami przed Tobą i przychodniami, jak byli wszyscy przodkowie nasi; dni nasze jak cień na ziemi mijają bez żadnej nadziei" (1Krn 29,15). Nowy Testament nie zmienia w tym względzie spojrzenia na nietrwały sposób życia ludzkiego na tej ziemi. „Tak więc, mając tę ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana" (2Kor 5,6). Św. Piotr nazwie każdego z nas wprost „pielgrzymem pozbawionym swojej ojczyzny" (por. 1 P 2,11).
A więc niezależnie od tego, czy mieszkamy w Polsce, czy w Australii - z punktu widzenia wiary - nasza sytuacja jest podobna. Wszyscy jesteśmy „obcymi" i „pielgrzymami" na tej ziemi, zmierzającymi - świadomie czy nieświadomie - „do innej ojczyzny", do nieba.
b. Drugą prawdą obecną w dzisiejszych czytaniach jest wezwanie do solidarności z cierpiącymi rodakami. Przykład takiej solidarności dał Mojżesz, który: „przez wiarę [...], gdy dorósł, odmówił nazywania się synem córki faraona, wolał raczej cierpieć z ludem Bożym, niż używać przemijających rozkoszy grzechu. Uważał bowiem za większe bogactwo znoszenie zniewag dla Chrystusa niż wszystkie skarby Egiptu, gdyż patrzył na zapłatę. Przez wiarę opuścił Egipt, nie uląkłszy się gniewu królewskiego; wytrwał, jakby [na oczy] widział Niewidzialnego. Przez wiarę uczynił Paschę i pokropienie krwią, aby nie dotknął się ich ten, który zabijał to, co pierworodne. Przez wiarę przeszli Morze Czerwone jak po suchej ziemi, a gdy Egipcjanie spróbowali to uczynić, potonęli" (Hbr 11,24-29). Pójście za rodakami, którzy potrzebują pomocy zamiast „rozkoszy" przebywania w komforcie samowystarczalności ziemskiej ojczyzny - pośród „przemijających rozkoszy grzechu" - charakteryzuje wszystkie duchy dzielne, które podążają prorocką drogą Mojżesza.
c. Trzecia nauka użyteczna dla zgromadzenia polonijnego to wskazanie na cel solidarności z rodakami. Po co mamy solidaryzować się z rodakami, którzy często tego sobie ani nie uświadamiają ani nie życzą? Prorok nie solidaryzuje się z ziomkami dla byle jakiego celu, ale po to, by doprowadzić ich wszystkich do zbawienia. Siostry nie jadą za rodakami w pierwszym rzędzie po to, by zakładać chórki, grupy teatralne, zespoły taneczne, harcerstwo, czy grupy ministranckie. One podążają, aby ich umocnić w sprawiedliwym życiu.
Podobnie jak Ezechiel posłany przez Boga do rodaków na wygnaniu: „Wreszcie powiedział mi [Pan Bóg]: «Synu człowieczy, weź sobie do serca wszystkie słowa, które wyrzekłem do ciebie, i przyjmij je do swoich uszu! Udasz się do zesłańców, do twoich rodaków i powiesz im: Tak mówi Pan Bóg, czy będą słuchać, czy też nie».
[...] A duch podniósł mnie i zabrał. I poszedłem zgorzkniały, z podnieceniem w duszy, a mocna ręka Pańska spoczywała nade mną. Przybyłem do zesłańców, do Tell-Abib, osiedlonych nad rzeką Kebar, <tam gdzie oni mieszkali>, i w osłupieniu pozostawałem tam przez siedem dni wśród nich" (Ez 3,10-11.14-15).
Najpierw zdają sobie sprawę z tego, że jest to powołanie, w którym mają się same sprawdzić w roli „strażniczek" (stróż po grecku brzmi skopos; od tego biskup, czyli episkopos). „Pan skierował do mnie te słowa: «Synu człowieczy, przemów do swoich rodaków i powiedz im: Jeśli na jakiś kraj sprowadzam miecz, a jego mieszkańcy wybiorą sobie jakiegoś męża i wyznaczą go na stróża, on zaś widzi, że miecz przychodzi na kraj, i w trąbę dmie, i ostrzega lud, ale ktoś, choć słyszy dźwięk trąby, nie pozwala się ostrzec, tak że miecz nadchodzi i zabija go, to on sam winien jest swej śmierci. Dźwięk trąby usłyszał, nie dał się jednak ostrzec; niech spadnie na niego wina za własną śmierć. Tamten jednak, kto przestrzegł, ocalił samego siebie.
Jeśli jednakże stróż widzi, że przychodzi miecz, a nie dmie w trąbę, i lud nie jest ostrzeżony, i przychodzi miecz, i zabija kogoś z nich, to ten ostatni porwany jest wprawdzie z własnej winy, ale winą za jego śmierć obarczę stróża." (Ez 33,1-6).
Następnie, ich apostołowanie nie jest bez znaczenia również dla powierzonych im „owiec". „Powiedz im: Na moje życie! - wyrocznia Pana Boga. Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył. Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg! Czemuż to chcecie zginąć, domu Izraela?
Ty, o synu człowieczy, powiedz swoim rodakom: Sprawiedliwość nie uratuje sprawiedliwego, wtedy gdy on zgrzeszy, a występek występnego nie zgubi, gdy się on nawróci ze swego występku, natomiast sprawiedliwy nie zdoła pozostać przy życiu wtedy, gdy zgrzeszy.
Jeśli powiem sprawiedliwemu: "Pozostaniesz z pewnością przy życiu", a on zadufany w swej sprawiedliwości popełnia zbrodnię, to już nie będzie pamięci całej jego sprawiedliwości, i z powodu zbrodni, której się dopuścił, ma umrzeć.
A kiedy powiem do występnego: "Z pewnością umrzesz", on zaś odwróci się od swego grzechu i zacznie postępować według prawa i sprawiedliwości: oddaje zastaw, zwraca, co porwał, żyje według praw, które dają życie, nie dopuszczając się zbrodni, to z pewnością zostanie on przy życiu i nie umrze. Żaden z popełnionych przez niego grzechów nie będzie mu poczytany. Postępuje według prawa i sprawiedliwości, ma więc pozostać przy życiu" (Ez 33,11-16).
d. Wreszcie czwarta nauka, wynikająca ze Słowa Bożego a wiążąca się z duszpasterstwem emigracyjnym głosi, że troska o zbawienie rodaków jest dla prawdziwego apostoła przedmiotem nieustannej udręki i domaga się najwyższego stopnia zjednoczenia i miłości do powierzonych sobie ludzi. Miłości, która wolałaby raczej na siebie wziąć konsekwencje grzechu współbraci, aniżeli zgodzić się na ich unicestwienie. Najbardziej wymownym tego przykładem była postawa św. Pawła w stosunku do współbraci Żydów, którzy nie uwierzyli w Chrystusa: „Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból. Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami (ton syngenon)" (Rz 9,1-3). Apostoł godziłby się nawet na uznanie go za bałwochwalcę, za kogoś, kto głosi fałszywą Ewangelię (Ga 1,9) albo nie miłuje Chrystusa (1 Kor 16,22), byleby tylko jego rodacy mogli zostać zbawieni.
Nawet jego zaangażowanie w duszpasterstwo cudzoziemców jest dla niego ostatecznie niczym innym jak tylko wyrazem jego miłości do rodaków. „Do was zaś, pogan, mówię: będąc apostołem pogan, przez cały czas chlubię się posługiwaniem swoim w tej nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia" (Rz 11,13-14).
2. TRUDNOŚCI DZISIEJSZYCH APOSTOŁÓW
Znikanie z życia publicznego wymiaru religijnego, fałszywie rozumiana wolność oraz pseudoduchowość samorealizacji - te trzy zjawiska wskazał kard. Franc Rodé jako najgroźniejsze dla współczesnego życia zakonnego.
a. Zanik wymiaru religijnego i postępująca nieobecność zasad chrześcijańskich w dzisiejszym życiu publicznym, zwłaszcza gdy chodzi o stanowione prawa, wpływa na stopniowe sekularyzowanie się języka i zachowań, także w obrębie wspólnot zakonnych. Duchowieństwo bezwiednie przejmuje czasami język świecki nawet na określenie czynności sakralnych.
b. Wewnętrznym przejawem sekularyzacji życia zakonnego jest również przesadne podkreślanie indywidualnej wolności, co przejawia się w przesadnych oczekiwaniach pod adresem własnej wspólnoty. Prowadzi to do napięć i dezorientacji, zarówno gdy chodzi o jednostki, jak i o zbiorowości. Tymczasem zakonne posłuszeństwo zasadza się na dostrzeganiu woli Bożej w relacji z drugim człowiekiem. Być posłusznym to znaczy posiadać pewność, że Pan Bóg nas nie opuszcza, nawet w chwili gdy troskę o własne życie trzeba złożyć w ręce współsióstr, w których należy rozpoznać znak Jego obecności i wyraz Jego woli.
c. Konsekracja zakonna jest „życiem według Ducha", a nie narzędziem samorealizacji. Osoby życia konsekrowanego wybierają Chrystusa nie po to, by realizować siebie, ale by realizować Kościół. Realizując Kościół, najpełniej mogą zrealizować siebie. Gdzie jest inaczej, tam dostrzegamy słabość i niestałość podejmowanych zobowiązań. Dążenie do samorealizacji często prowadzi jedynie do konfliktu z projektami wspólnotowymi. Do szukania wygody osobistej, duchowej i materialnej, co niewątpliwie utrudnia całkowite oddanie się na służbę wspólnej misji. Tymczasem konsekracja zakonna to duchowość, która stale kieruje nas ku doświadczaniu Boga i służbie ludziom.
d. Skoro skuteczność naszego zakonnego współdziałania z misją Pana Jezusa zależy od tego, w jakiej mierze jesteśmy oddani wyłącznie Ojcu, zdobyci przez Chrystusa i ożywiani przez Ducha, to jest sprawą jasną, że pierwszym adresatem naszej misji jesteśmy my sami. Pierwszą misję pełnimy więc wobec samych siebie, starając się otwierać własne serca na działanie łaski Bożej oraz dbając o wzrost miłości Boga i miłości bliźniego w nas.
Troska o własne dobro duchowe, nie jest czymś ubocznym w naszym życiu. To zasadnicza forma miłowania siebie. Jest to staranie o to, aby Bogu podporządkować całe swoje życie i ofiarować wszystko, czym jesteśmy i co mamy, uwalniając się po drodze od przeszkód, które nam nie pozwalają stać się prawdziwym znakiem Chrystusa w świecie. Znakiem autentycznym, jednoznacznym i czytelnym.
„I tak na prowokację kultury hedonistycznej, która pcha - szczególnie młodych - w niewolę zmysłów i instynktów, życie konsekrowane odpowiada radosną praktyką czystości.
Na prowokację materialistycznej żądzy posiadania, która lekceważy słabszych i nie zna umiaru, odpowiedzią konsekrowanych jest ślubowane ubóstwo, połączone z konkretną działalnością w służbie najbiedniejszych.
Prowokacja wolności bez prawdy i norm moralnych, niosąca ogrom niesprawiedliwości i przemocy, znajduje swój odpór w konsekrowanym posłuszeństwie, ukazujące na przykładzie Chrystusa, że nie ma sprzeczności między posłuszeństwem a wolnością" (Idziemy naprzód z nadzieją. Wielkie wyzwania dla świata).
ZAKOŃCZENIE
„Dzisiaj Kościół polski stoi przed wielkim wyzwaniem, jakim jest duszpasterska troska o wiernych, którzy Polskę opuścili. [...] Gdy rodziny są przez to rozdzielone, gdy rwą się więzi społeczne Kościół nie może być obojętny" (Benedykt XVI).
Potrzeba, aby Siostry świętując swój jubileusz nie tylko wspominały własną chwalebną przeszłość, ale także, by budowały nową, wielką historię. By wpatrywały się w przyszłość, ku której kieruje Was Duch, aby dokonać jeszcze większych dzieł, niż te, które stoją za Wami. Bądźcie zawsze wierne Chrystusowi, Kościołowi, własnemu Zgromadzeniu i ludziom naszej epoki. Niech dzięki Waszej posłudze świat emigrantów staje się coraz bardziej ludzki i sprawiedliwy. Niech będzie znakiem i zapowiedzią przyszłego świata, w którym Pan uwielbiony i wywyższony stanie się pełną i nieprzemijającą radością dla Was i dla wszystkich naszych braci i sióstr emigrantów.
Zachęceni słowami papieża Benedykta XVI, prośmy na końcu Chrystusa Króla Wszechświata:
Chryste, który przyszedłeś szukać i zbawiać wszystkich zaginionych, zlituj się nad naszymi rodakami przebywającymi za granicą. Daj im odczuć głód Słowa Bożego oraz pragnienie życia w Tobie. Ty sam byłeś wygnańcem z własnej ojczyzny, prosimy, by nasi bracia rozproszeni po całym świecie nie oddalali się od Ciebie i od Twojego Kościoła.
Ocal wiarę naszych ziomków, posyłając im szlachetnych kapłanów i wiele dobrych sióstr. Niech siostry odznaczają się głęboką miłością ku Tobie i bliźnim. Niech żadna próba nie oderwie ich od Twojej miłości.
Pociągnij do siebie młodych, którzy będą dla współczesnego człowieka świadkami Twojego miłosierdzia. Spraw, Panie, by nie zabrakło młodych dziewcząt o szlachetnym sercu, gotowych na ofiarę dla zbawienia dusz, które giną na wychodźstwie.
Maryjo, Królowo Polski i Polonii, Tobie oddajemy w opiekę całą Polonię na świecie. Weź pod swój matczyny płaszcz każdego naszego rodaka i prowadź bezpiecznie drogą prawdy i pokoju do swego Syna Chrystusa, naszego Pana i Króla.
Abp Stanisław Gądecki
Morasko - 14.7.2009 roku